Dla ciekawskich

Wydarzenia

Tajemnice koronacji Bolesława Chrobrego

Koronacja Bolesława Chrobrego to wydarzenie niezwykłe, ale też jedna z najbardziej tajemniczych kart w historii Polski. Było przełomowe, a wiemy o nim naprawdę niewiele, choć spekulacji i domysłów nie brakuje. Co zatem wydarzyło się w 1025 r.?

Koronacja Bolesława Chrobrego

Na pierwszy rzut oka wydaje się, że koronacja Bolesława Chrobrego na króla Polski nie kryje przed nami żadnych tajemnic. Wiemy, gdzie i kiedy się odbyła oraz kto nałożył koronę na skronie władcy. Dlaczego więc niektórzy koronację tę nazywają „najbardziej zagadkową uroczystością w dziejach Polski”?

Każdy uczeń kończący szkołę podstawową wie (no dobrze, powinien wiedzieć 😂), że koronacja Bolesława Chrobrego odbyła się w 1025 r. w Gnieźnie. Ci nieco bardziej uważni na lekcjach być może zapamiętali, że stało się to 18 kwietnia, a koronę na głowę księcia nałożył arcybiskup Hipolit. Wiedza ta niezmiennie przekazywana jest młodym Polakom od dziesiątek lat. Ale czy ma cokolwiek wspólnego z rzeczywistością?

Wielu historyków i archeologów informacje te podaje w wątpliwość. Całkiem słusznie, gdyż gdy tylko nieco bliżej zapoznamy się z tym tematem, szybko dowiadujemy się, że tak naprawdę o koronacji Bolesława Chrobrego nie wiemy niemal nic. Poza tym, że się odbyła. Wszelkie przypuszczenia co do daty, miejsca, przebiegu czy też osoby, która włożyła na skronie księcia okazałą, zapewne, koronę, to jedynie wtórne przypuszczenia. Wysuwane z większym lub mniejszym prawdopodobieństwem, z informacji i wskazówek pośrednich.

Jak więc było naprawdę?

Książę Bolesław, naturalny dziedzic piastowskiego tronu

Bolesław Chrobry był najstarszym synem Mieszka I, twórcy państwa polskiego, wówczas jeszcze bardzo młodego, nieustabilizowanego. Mieszka, który nigdy królewskiej korony na głowę nie założył, choć jego dokonania były wystarczające do takiego aktu. Być może nawet taka myśl krążyła po głowie księcia, jednak w jego czasach było to niemożliwe. Z wielu powodów. Tego zaszczytu dostąpił dopiero jego syn. A i to okazało się bardzo trudne do osiągnięcia.

Bolesław był naturalnym pretendentem do objęcia piastowskiego tronu po śmierci ojca, która nastąpiła w 992 r. Nie tylko był najstarszym z jego synów, ale również Mieszko przygotowywał go do tej roli, a Bolesław, prawdopodobnie władający wcześniej samodzielnie Małopolską, zdążył już zdobyć doświadczenie w sprawach państwowych.

Niestety, jak to dawniej bywało, po Bolesławie Mieszko spłodził jeszcze trzech innych synów, ze swoją kolejną żoną, niemiecką księżniczką Odą. Oda, co naturalne, dbała przede wszystkim o interes własnych dzieci. Dążyła więc do tego, by po śmierci Mieszka na książęcym tronie zasiadł któryś z jej synów, a nie Bolesław. A przynajmniej, by jej nieletni jeszcze wówczas synowie otrzymali w zarząd jakieś dzielnice, a ona mogła władać nimi w ich imieniu.

Na szczęście dla Polski Bolesławowi nie brakowało ani ambicji, ani determinacji i nie był zainteresowany jakimkolwiek podziałem państwa. Wkrótce po śmierci Mieszka wygnał Odę i jej synów z kraju. Księżniczka wróciła do Niemiec i resztę życia spędziła w jednym z klasztorów w Kwedlinburgu (niem. Quedlinburg). Losy jej synów nie są znane, zapewne więc nie odegrali znaczącej roli politycznej.

Bolesław objął samodzielne rządy i szybko stał się ważnym słowiańskim władcą w Europie. Wspierał chrystianizację Polski i wyprawy misyjne. Jego celem było ustabilizowanie państwa, był zainteresowany podporządkowywaniem sobie nowych terytoriów. Wyprawy łupieżcze i wojny prowadził niemal z każdym z sąsiadów – z tego powodu bywa nazywany jednym z najbardziej wojowniczych władców Polski, przez potomnych obwołanym Bolesławem Chrobrym lub Wielkim. W pełni na te przydomki zasługiwał.

portret Bolesława Chrobrego wg. Bacciarellego
Portret Bolesława Chrobrego wg. Marcello Bacciarellego (domena publiczna)

Śmierć Wojciecha

Zaledwie kilka lat po objęciu przez Bolesława rządów do Polski przybył wypędzony z Czech biskup praski Wojciech Sławnikowic. Wojciech, przyjaciel Ottona III, do Pragi nie miał już powrotu, ustalił więc z cesarzem, że uda się na misję, by nawracać pogan. Przybył do Gniezna, skąd Bolesław wysłał go na ziemie Prusów. Misja okazała się porażką, już na jej początku, w 997 r., Wojciech został zamordowany. To tragiczne wydarzenie Bolesław potrafił jednak przekuć w wielki sukces propagandowy dla swojego młodego państwa.

Chrobry polecił wykupić od Prusów ciało Wojciecha za tyle złota, ile biskup ważył, i pochował je w kościele w Gnieźnie (w późniejszej katedrze). Męczeństwo Wojciecha (pamiętajmy – praskiego biskupa i przyjaciela cesarza) sprawiło, że Polska i Bolesław znaleźli się na ustach książąt niemal całej Europy. Bolesław stał się chrześcijańskim ideałem władcy, który obrał sobie za cel szerzenie wiary. Przekaz ten wzmocniła szybka kanonizacja Wojciecha, której dokonał papież już w 999 r. A Polska zyskała rzecz wówczas bardzo cenną – relikwie świętego męczennika. Coś bardzo pożądanego, czego nie miało wiele znaczących katedr w Europie.

Pierwsza „koronacja” Bolesława Chrobrego

Zachowane średniowieczne kroniki wprost wskazują, że koronacja Bolesława Chrobrego miała miejsce w 1025 r. Mimo to niektórzy badacze zastanawiają się, czy uroczystość ta nie odbyła się znacznie wcześniej. Co skłania ich do takich rozważań?

Rzeczywiście, po raz pierwszy „korona” na skroniach Chrobrego znalazła się już w 1000 r. I nałożył ją polskiemu władcy nikt inny jak sam niemiecki cesarz Otton III. Wydarzenie to miało miejsce podczas zjazdu gnieźnieńskiego, gdy Otton III przybył z pielgrzymką do grobu św. Wojciecha.

Otton III zakłada diadem na głowę Bolesława Chrobrego, czarno-biały rysunek
Otton III zakłada diadem na głowę Bolesława Chrobrego (domena publiczna)

Chrobry był wówczas współpracownikiem i sojusznikiem cesarza Ottona III już od kilku lat. Nie było to ich pierwsze spotkanie. Otton znał potęgę wojskową Polski (Bolesław wysyłał mu swoje wojsko, by wspólnie walczyli ze Słowianami połabskimi). W oczach młodego (wówczas mającego 20 lat) cesarza Bolesław był także wielkim władcą dbającym o chrześcijaństwo – sprowadził ciało zamordowanego Wojciecha, nie szczędząc przy tym złota.

Otton i jego świta byli również pod ogromnym wrażeniem wytwornego powitania, jakie urządził im Bolesław na polskiej ziemi.

W trakcie zjazdu gnieźnieńskiego doszło do zaskakującej dla wielu sceny. Cesarz Otton III zdjął z głowy swój diadem i nałożył go na głowę Bolesława, mówiąc:

O! Na koronę cesarstwa mego, większe to jeszcze, co widzę, nad wieści sławą mi głoszone (…) Nie jest to rzecz godna, aby takiego to męża osobliwego zwać pospołu z innymi urzędnikami zwierzchnimi, dukiem albo komesem, lecz chwalebnie raczej na tron królewski podniesionego, diadematem uświetnić.

(tłum. Zygmunt Komarnicki)

Słowa te podaje tylko i wyłącznie Gall Anonim w swojej kronice, którą pisał ponad 100 lat po zakończeniu zjazdu gnieźnieńskiego. Z pewnością nie są więc dokładnym zapisem słów cesarza i z pewnością Gall ubarwił wydarzenie, jak to miał w zwyczaju robić. Ale czy wydarzenie takie w ogóle miało miejsce? Na pewno Bolesław został przez Ottona znacząco uhonorowany i wyróżniony, gdyż fakt ten odnotował także niemiecki biskup-kronikarz Thietmar (który za Bolesławem zdecydowanie nie przepadał) i tak o nim wspomniał:

Niechaj Bóg wybaczy cesarzowi, że czyniąc trybutariusza panem, wyniósł go tak wysoko.

(tłum. Marian Zygmunt Jedlicki, UNIVERSITAS, 2022)

Co się wówczas wydarzyło? Niezależnie od przebiegu wydarzeń i wypowiedzianych słów, czy doszło wówczas do koronacji Bolesława? Książę rzeczywiście mógł się poczuć jak król, w końcu sam cesarz nałożył mu diadem na głowę.

Aktu tego nie można jednak uznać za oficjalną koronację. Gest cesarza, z pewnością niezmiernie nobilitujący i symboliczny dla polskiego księcia, był niewystarczający. W tym czasie zgodę na koronację władcy musiał wyrazić przede wszystkim papież – oczywiście na koronację władcy, który chciał funkcjonować w ramach zachodniego Kościoła chrześcijańskiego. Kościoła łacińskiego. A także poprzeć ją cesarz, a przynajmniej nie protestować.

Gest Ottona III był prawdopodobnie dość spontaniczny, a więc nieuzgodniony z papieżem. Bolesław nie został namaszczony świętymi olejami, nie stał się więc pomazańcem Bożym. Co nie znaczy, że Otton gestem tym nie realizował swojego planu. Wielkiego planu.

Dlaczego Otton włożył diadem na głowę Bolesława?

Oczywiście młody cesarz mógł być pod wrażeniem siły militarnej Bolesława i wspaniałości powitania, ale nie można zapominać, że był cesarzem. Jego zwierzchnictwo uznawało bardzo wielu władców w Europie, z pewnością był już przyjmowany z przepychem. Dlaczego więc wyróżnił Chrobrego?

Otton III miał wizję odbudowy Cesarstwa Rzymskiego. Renovatio Imperii Romanorum. Wizja ta była bardzo odważna i zupełnie odbiegała od średniowiecznych stosunków feudalnych.

Otton pragnął stworzyć federację równoprawnych monarchii chrześcijańskich. Oczywiście władcy każdej z nich uznawaliby zwierzchnictwo cesarza, ale nie na zasadzie dominacji, lecz autorytetu. Częścią tego imperium mieli być także, i to jest zupełna nowość, Słowianie. A najpotężniejszym wówczas słowiańskim wodzem był Bolesław. Przynajmniej w oczach cesarza. Otton chciał uczynić go królem, by stał się częścią nowego imperium. Plany odbudowy Cesarstwa Rzymskiego popierał także papież Sylwester II.

Starania o koronę

Zwolennicy teorii o koronacji Bolesława w 1000 r. powinni rozważyć jeden, ważny argument swoich przeciwników. Skoro w 1000 r. książę został koronowany, to dlaczego w kolejnych latach czynił usilne starania, by do oficjalnej koronacji w końcu doszło?

Bolesław doskonale wiedział, że to, co stało się w Gnieźnie, nie było formalną koronacją, lecz cesarskim przyzwoleniem na nią. Jednak gest cesarza sprawił, że polski książę chciał sfinalizować sprawę koronacji jak najszybciej. Okoliczności wskazywały, że nie powinno być to trudne. Ówczesny papież, Sylwester II, był w bardzo dobrych relacjach z cesarzem i zapewne zaakceptowałby wniosek o koronę dla Bolesława. Z pewnością Bolesław uważał się także za odpowiednio potężnego i godnego nowej funkcji. Zwłaszcza że nie potrzebował korony na użytek wewnętrzny, by wzmocnić swoją władzę w kraju, nie miał bowiem problemów z jej sprawowaniem. Chciał umocnić się na zewnątrz, wzmocnić swoją pozycję w cesarstwie.

To, co stało się później, jest słabo udokumentowaną legendą i daje pole do domysłów. Chrobry kilkukrotnie wysyłał poselstwa do Rzymu, z różnych powodów nie odniosły one jednak skutku. Prawdopodobnie pierwsze poselstwo wyruszyło wkrótce po zjeździe gnieźnieńskim. Jednak na skutek dziwnych wydarzeń, przypuszczalnie zdrady, przygotowaną dla Bolesława koronę otrzymał Stefan, który koronował się na króla Węgier 25 grudnia 1000 r. (lub kilka dni później). Wysłany w 1004 r. poznański biskup Unger nawet do Rzymu nie dotarł, gdyż na polecenie cesarza Henryka II został aresztowany (wraz z innymi członkami poselstwa) w Magdeburgu i już nigdy do Polski nie powrócił. Były też inne próby, za każdym razem zakończone fiaskiem.

Problemy Bolesława z uzyskaniem korony, poza pierwszą próbą, wynikały z faktu, że jego poplecznik cesarz Otton III niespodziewanie zmarł 23 stycznia 1002 r. w wieku zaledwie 21 lat, a wraz z nim umarła idea o odnowionym Cesarstwie Rzymskim. Nastawiony przyjaźnie papież Sylwester II zmarł nieco ponad rok później, 12 maja 1003 r.

Ich następcy, Henryk II i oraz kilku kolejnych papieży, zwłaszcza Benedykt VIII, zazwyczaj nie byli przyjaciółmi Bolesława, delikatnie mówiąc. Wręcz przeciwnie – Bolesław toczył z Henrykiem długoletnie wojny, o koronie mógł więc w tym czasie zapomnieć. Choć trzeba przyznać, że po śmierci Ottona to Bolesław jako pierwszy, już w 1002 r., najechał Niemcy. Wykorzystując zamieszanie po śmierci cesarza, chciał powiększyć swoje zdobycze terytorialne. Zyskał wówczas Milsko i Łużyce. Kolejne wojny z Niemcami toczyły się aż do 1018 r.

Bolesław musiał odłożyć temat oficjalnej koronacji, co nie znaczy, że nie czuł się królem. Po udanej wyprawie kijowskiej w 1018 r. kazał nawet wybić monety z napisem BOLEZLAVVS REX. „Rex”, czyli król. Nie wiadomo, ile ich powstało, do dzisiaj zachowało się kilkanaście sztuk. Przynajmniej tyle dotychczas odnaleziono.

Koronacja wreszcie możliwa

Upragniona koronacja mogła się odbyć dopiero 25 lat po zjeździe gnieźnieńskim, gdy tym razem szczęśliwy zbieg okoliczności sprawił, że Bolesław mógł uzyskać stosowne zgody. I z tej szansy skorzystał.

9 kwietnia 1024 r. zmarł podporządkowany cesarzowi Henrykowi II papież Benedykt VIII. Trzy miesiące później, 13 lipca 1024 r., zmarł również cesarz Henryk II. Dwie największe przeszkody do korony Bolesława zostały usunięte. Ale czy nowy papież i nowy cesarz zgodzą się na koronację?

Nie było to takie oczywiste. Następcą Benedykta VIII szybko został wybrany Jan XIX… brat Benedykta. Był osobą świecką, dlatego w ciągu jednego otrzymał wszystkie potrzebne święcenia. Było to sprzeczne z prawem kanonicznym, ale sprzeczność ta nie okazała się, jak widać, decydująca. Jednak bliskie pokrewieństwo z Benedyktem nie najlepiej wróżyło sprawie Bolesława.

Znacznie trudniej było natomiast wybrać następcę Henryka. Cesarz był bowiem ostatnim władcą z dynastii Ludolfingów (saskiej), nie doczekał się potomka. Ostatecznie następcą Henryka został Konrad II z dynastii salickiej. Następcą na tronie niemieckim, ale jeszcze nie cesarzem, którym został dopiero w 1027 r. Jednak nie wszystkie niemieckie prowincje podporządkowały się tej decyzji i Konrad II musiał kilka miesięcy poświęcić na objazd państwa, zaprowadzenie w nim porządku i przyjęcie hołdu od książąt.

I właśnie tę sytuację wykorzystał Bolesław. Niestety w źródłach historycznych nie ma żadnych informacji na temat działań podjętych przez księcia. Przynajmniej w źródłach dotychczas odkrytych.

Nie mamy więc oficjalnego potwierdzenia, że zgodę na koronację wyraził papież Jan XIX. Ale jest to niemal pewne, inaczej nikt w zachodnim świecie chrześcijańskim by jej nie uznał. Koronacja bez zgody papieża nie miałaby większego sensu.

O przychylność nowego Ojca Świętego można jednak było się postarać. Jan XIX znany był z tego, że lubił przyjmować darowizny. Darowizny na rzecz Kościoła oczywiście. Bardzo prawdopodobne jest więc, że Bolesław wysłał poselstwo do Stolicy Apostolskiej z odpowiednio godnymi darami – a nawet więcej niż godnymi – które powróciło do Polski z poświęconą koroną i stosowną zgodą papieża. Wszystko odbyło się dość szybko, co może świadczyć, że papież nie miał problemów z podjęciem decyzji.

Zupełnie inaczej miała się rzecz z cesarzem i jego akceptacją. Konrad II był wówczas bardzo zajęty wewnętrznymi sprawami, a poza tym, a może przede wszystkim, nie sprawował wówczas jeszcze funkcji cesarza. Bolesław choćby więc chciał (a z pewnością bardzo chciał 😉), nie miał kogo zapytać o zgodę. A może po prostu założył, że stosowną zgodę otrzymał już 25 lat wcześniej. Teraz zadowolił się więc błogosławieństwem papieża i z jego woli został pierwszym pomazańcem Bożym w historii Polski.

Zwolennicy teorii mówiącej, że Bolesław został koronowany w 1000 r., w trakcie zjazdu gnieźnieńskiego, uważają, że koronacja w 1025 r. była wtórna, były to swoiste srebrne gody, 25-lecie koronacji. Sądząc po działaniach, które podjął książę, bardzo mu chyba zależało na tej rocznicy ☺️.

A może – to już nasza, właśnie wymyślona, ale całkiem sensowna teoria spiskowa (a przynajmniej sensowna nie mniej niż inne teorie spiskowe) – to klątwa Gaudentego pozbawiła Bolesława korony? Pozbawiła w oczach biskupa lub/i władcy lub/i poddanych i Bolesław musiał koronować się ponownie? Pamiętajmy, że w tamtych czasach akt koronacji był przede wszystkim aktem religijnym, władca stawał się pomazańcem Bożym. Jeżeli więc Gaudenty publicznie stwierdził, że książę tak narozrabiał, że pomazańcem już nie jest, to ten powinien koronować się powtórnie.

Co wiemy o koronacji Bolesława Chrobrego?

Jak zaznaczyliśmy na wstępie, o koronacji Bolesława Chrobrego nie wiadomo niemal nic, poza tym, że się odbyła. O wydarzeniu tym wspominają zaledwie trzy kroniki z tego okresu. Co więcej, ich wpisy to jedynie pojedyncze zdania.

Wipon, biograf Konrada II, w swoim dziele „Chwalebne czyny cesarza Konrada II” (łac. Gesta Chuonradi II Imperatoris) pisze:

W tym samym roku, który to wymieniłem już wcześniej [1025], Słowianin Bolesław, książę Polaków, zdobył z krzywdą króla Konrada insygnia królewskie i tytuł królewski.

(tłum. Ewa Milkamanowicz, UNIVERSITAS, 2005)

„Rocznik korbejski” (łac. Annales Corbeienses) pod rokiem 1025 wspomina krótko:

Bolesław Słowianin został namaszczony na króla, acz niedługo potem zmarł.

Najdłuższa notatka znajduje się w „Rocznikach kwedlinburskich” (łac. Saxonicae Annales Quedlinburgenses), gdzie pod rokiem 1025 odnotowano:

Bolesław, książę-wojewoda Polski, dowiedziawszy się o śmierci cesarza augusta Henryka, napełnił się takim zadowoleniem i wzbił w pychę, że posunął się do tego, by bezpodstawnie dać się koronować, uzurpując sobie namaszczenie. Jednak za tę śmiałość i zuchwałość umysłu spotkała go wnet pomsta Boża. Natychmiast bowiem nagle spotkał go smutny wyrok śmierci. Po nim syn jego, Mieszko, najstarszy w linii, podobną pychą nadęty tę zarazę zuchwałości wzdłuż i wszerz roznosi.

(tłum. Andrzej Kozicki, 2024)

I to wszystko, co odnotowały kroniki z początku XI w. Jest jeszcze kilka późniejszych wpisów na ten temat, ale są one albo kompilacją powyższych tekstów, albo podążają w stronę barwnego bajkopisarstwa. Nie wnoszą więc nic istotnego do zagadnienia koronacji.

Niestety nie ma zapisów na temat koronacji Bolesława w kronice merseburskiego (Niemcy) biskupa Thietmara, który dość dużo pisał o Polsce, choć, delikatnie mówiąc, nie zawsze życzliwie. Wiele wydarzeń w Polsce mu nie odpowiadało, ale o nich wspominał. Zgryźliwe komentarze to już inna sprawa. Jego zapiski to najlepsze źródło informacji o naszym kraju z początku XI w. Niestety Thietmar zmarł w grudniu 1018 r. Szkoda, bo zapewne poznalibyśmy więcej szczegółów koronacji Bolesława, opatrzonych najpewniej pełnym oburzenia komentarzem.

Co intrygujące, o koronacji w 1025 r. w ogóle nie wspomina Gall Anonim w swojej kronice. Powód tego jest dość prosty – Gall uważał, że koronacja Bolesława odbyła się w czasie zjazdu gnieźnieńskiego w 1000 r. Wydarzenie z 1025 r. mu nie pasuje, więc je po prostu pomija.

Przytoczone powyżej cytaty ze średniowiecznych kronik jasno wskazują, że tak naprawdę nie znamy ani daty, ani miejsca koronacji, nie wiemy też, kto Bolesławowi koronę na głowę nałożył. Jedynie na podstawie informacji pośrednich możemy wysnuwać pewne wnioski, stawiać hipotezy, które wydają się prawdopodobne, ale nie ma co do nich pewności. Przynajmniej w świetle obecnej wiedzy. Kto wie, może w przyszłości historycy i archeolodzy odkryją nowe kroniki lub/i artefakty, które rzucą nieco więcej światła na to niewątpliwie jedno z najważniejszych wydarzeń w dziejach Polski.

Kiedy odbyła się koronacja Bolesława Chrobrego?

Kroniki podają rok: 1025. Co do tego nie ma wątpliwości. Nie podają natomiast konkretnej daty dziennej. Przyjmuje się, że uroczystość odbyła się 18 kwietnia w Niedzielę Wielkanocną. To najczęściej powtarzana data, gdyż zakłada się, zgodnie z ówczesnymi zwyczajami, że tak ważna uroczystość mogła być celebrowana tylko w czasie bardzo ważnego święta religijnego. W 1025 r. najważniejszym świętem (do chwili zgonu Bolesława) była właśnie Wielkanoc. Ale to tylko przypuszczenie.

Koronacja mogła mieć również miejsce kilka dni później, 23 kwietnia, w dzień św. Wojciecha, tak ważnego dla Bolesława i Polski.

Padają także dwie inne daty, chyba mniej prawdopodobne – 6 czerwca, Zielone Świątki, gdy przypada kościelne święto Zesłania Ducha Świętego, jedno z najważniejszych świąt liturgicznych w ciągu roku, a także Boże Narodzenie – 25 grudnia 1024 r. Ostatnia data (rok) stoi w sprzeczności z kronikami, ale pamiętajmy, że w XI w. wieści rozchodziły się dość powoli i wydarzenia z końca 1024 r. dość łatwo można zaliczyć do roku następnego. Ponadto dla części kronikarzy to właśnie Boże Narodzenie, a nie 1 stycznia, oznaczało początek nowego roku.

Miejsce koronacji: Gniezno czy Poznań?

Kroniki nic nie wspominają na temat miejsca koronacji Bolesława. Przyjmuje się, że uroczystość odbyła się w katedrze gnieźnieńskiej. Było to wówczas najbardziej naturalne i oczywiste miejsce koronacji, główny kościół w Polsce, siedziba arcybiskupa i miejsce, w którym złożono szczątki św. Wojciecha. Namaszczenie przy jego relikwiach mogło być dodatkowym symbolem.

Trudno się z tym nie zgodzić, jest jednak jedno bardzo ważne ALE – w 1018 r. gnieźnieńska katedra spłonęła. Wiemy o tym wyłącznie z informacji zamieszczonej w kronice Thietmara. Pisze on:

W miesiącu kwietniu (…) spłonął na przedmieściu Gniezna kościół arcybiskupi wraz z innymi zabudowaniami.

(tłum. Marian Zygmunt Jedlicki, UNIVERSITAS, 2022)

Zapewne nie był to mały pożar, skoro został odnotowany w kronice. Z pewnością spalił się dach, zapewne także wyposażenie katedry, kamienne mury prawdopodobnie ocalały, ale nie wiadomo, w jakim były stanie i czy można było na nich oprzeć nowe sklepienie, czy też wymagały one poważniejszych zabiegów budowlanych.

Czy zatem zdążono wyremontować katedrę na uroczystość koronacji? Czy założono tylko nowy dach, a osmolone mury zasłonięto ozdobnymi tkaninami? Czy może spłonął inny kościół, położony tuż obok katedry. Thietmar pisze „kościół arcybiskupi”. To sugeruje katedrę, ale może to była inna świątynia?

Jeśli jednak spłonęła gnieźnieńska katedra i nie udało się jej odbudować, to koronacja Bolesława odbyła się zapewne w katedrze w Poznaniu. Była to pierwsza katedra w Polsce, bardziej okazała od gnieźnieńskiej i miejsce spoczynku Mieszka I.

Kto koronował Bolesława Chrobrego?

Zapewne był to gnieźnieński arcybiskup Hipolit, głowa polskiego Kościoła, niezależnie od miejsca, w którym odbyła się koronacja. Był on prawdopodobnie następcą pierwszego arcybiskupa, Radzima Gaudentego, który zmarł przed 1025 r., choć dokładna data jego śmierci nie jest znana. Natomiast o arcybiskupie Hipolicie nie wiemy nic, poza tym, że zmarł w 1027 r. (informację o tym podaje „Rocznik kapituły krakowskiej”). Można więc przypuszczać, że to właśnie on nałożył koronę na głowę Bolesława.

Jeśli uroczystość odbywała się w Poznaniu, być może współprzewodniczył jej biskup poznański – była to jego diecezja i jego kościół.

Jak wyglądała koronacja Bolesława Chrobrego?

Oczywiście żadne źródło opisujące koronację się nie zachowało, przynajmniej jeśli chodzi o źródła z epoki. Co prawda w późniejszych czasach postało wiele barwnych opisów, ale ich wartość zapewne jest zbliżona do baśni. Czy to oznacza, że nie wiemy, jak wyglądała koronacja? Niekoniecznie. Istnieją pewne wskazówki, możemy też uruchomić nieco wyobraźnię.

Przede wszystkim zakładamy, że koronacja musiała być majestatyczna, z pompą, obfitować w symbolikę, była bowiem ukoronowaniem wieloletnich starań Bolesława. O ile przyszły król miał dość sił, by uczestniczyć w długiej i pełnej przepychu ceremonii – kilka tygodni po niej zmarł, choć nie wiadomo, czy w trakcie koronacji odczuwał jakieś dolegliwości zdrowotne.

W uroczystości prawdopodobnie brali udział biskupi z Krakowa, Wrocławia, Kołobrzegu oraz Poznania, czyli ze wszystkich polskich diecezji. Być może był także obecny przedstawiciel Stolicy Apostolskiej, papieski legat – ale są to jedynie przypuszczenia. Zapewne w ceremonii uczestniczyli Mieszko II z żoną, znaczący rycerze, panowie świeccy oraz liczni duchowni. Gości z zagranicy raczej nie było – Bolesław miał dobre stosunki tylko z węgierskim królem Stefanem, z resztą prowadził wojny.

koronacja Bolesława Chrobrego, obraz Jana Matejki
Koronacja Bolesława Chrobrego, wizja Jana Matejki (domena publiczna)

W średniowieczu obowiązywały specjalne, oficjalne instrukcje (łac. ordo coronandi) opisujące, jak powinna wyglądać koronacja. Nie wiadomo jednak, czy którąkolwiek z tych instrukcji zastosowano w przypadku koronacji polskiego króla. Co więcej, nie ma żadnej informacji, czy jakikolwiek uczestnik ceremonii kiedykolwiek widział tego typu ceremonię na żywo i miał choćby minimalne pojęcie, jak powinna ona wyglądać. Nie mówiąc o doświadczeniu. Być może instrukcje otrzymano z Rzymu razem z koroną, jeśli tak, nie zachowały się. Być może jakąś wiedzę i doświadczenie miał arcybiskup Hipolit.

CIEKAWOSTKA: Średniowieczne instrukcje koronacji

Ceremonia koronacji była przeprowadzana na podstawie instrukcji. Nie mogła wyglądać dowolnie, w zależności od fantazji biskupa czy władcy. Musiała zawierać określone elementy, modlitwy i błogosławieństwa, by przyszły król skutecznie stał się pomazańcem Bożym. Oczywiście instrukcje zmieniały się w czasie, w ciągu wieków powstało ich wiele, niekiedy znacząco się od siebie różniły, choć zawierały także elementy wspólne.

Nie wiemy, na podstawie której instrukcji koronowano Bolesława. Z tego powodu nie wiadomo, jak ceremonia wyglądała, jak przebiegała, jakie modlitwy i błogosławieństwa odmówiono, jakie litanie odśpiewano.

Część naukowców uważa, że instrukcją koronacyjną Bolesława mógł być pontyfikał rzymsko-niemiecki. Rzeczywiście zawiera on instrukcję koronacji, opisuje przebieg ceremonii, podaje modlitwy i błogosławieństwa, które trzeba wypowiedzieć. Długo uważano, że pontyfikał ten powstał w połowie X w. w Moguncji na polecenie Ottona I, pierwszego cesarza odnowionego Cesarstwa Rzymskiego. A zatem do czasów koronacji Bolesława z pewnością dotarłby już do Polski i mógł być wykorzystany. Najnowsze badania pokazują jednak, że pontyfikał powstał później, na początku XI w., na dworze Henryka II. Była to kompilacja wcześniejszych instrukcji, z których stworzono nową. Rozprzestrzeniał się szeroko po Europie i był stosowany, ale dopiero w drugiej połowie XI w. Sam Henryk został koronowany przy użyciu innej instrukcji. Teoretycznie mógłby zostać zastosowany do koronacji Bolesława, ale wówczas byłby on pierwszym władcą w Europie, którego zgodnie z tą instrukcją koronowano. Należy jednak wątpić, by Henryk II udostępnił pontyfikał Bolesławowi, nie wiadomo też czy Bolesław zechciałby go wykorzystać do swojej koronacji.

Sugerowano także, że przyszły król Polski mógł wykorzystać pontyfikał biskupów krakowskich. Powstał on jednak dopiero w drugiej połowie XI w. i nie zawierał instrukcji koronacji. Zawierał wiele różnych modlitw, które mogły być wypowiedziane, ale brakuje w nim typowej instrukcji. Jest znacznie szerszym dokumentem.

Na podstawie jakiego więc dokumentu przygotowano koronację Bolesława? Tego nie wiadomo. Arcybiskup Hipolit mógł wykorzystać starsze instrukcje, było ich w Europie kilka, np. tzw. wczesnoniemieckie ordo. Być może na podstawie różnych instrukcji opracowano także nową, przygotowaną na potrzeby Piastów. W chwili obecnej tego nie wiemy.

Zastanawiając się, jak mogła wyglądać uroczystość, trzeba pamiętać, że przede wszystkim była to ceremonia religijna. I najważniejszy był w niej aspekt religijny. W trakcie koronacji książę stawał się pomazańcem Bożym, na tym i na przyszłym świecie.

Z pewnością musiały zostać odmówione specjalne modlitwy i odprawione rytuały. Być może przyszły król szedł (lub był prowadzony) w procesji od swojego pałacu do katedry. Procesji takiej zapewne towarzyszyły modlitwy lub/i pieśni. Gdy orszak dotarł do kościoła, rolę prowadzącego ceremonię przejmował arcybiskup, który odmawiał kolejne modlitwy. Niewykluczone, że książę musiał leżeć krzyżem przed ołtarzem.

Książę zapewne złożył także uroczystą deklarację, że będzie bronił swojego ludu, a przede wszystkim wiary i Kościoła. Może też, że będzie wiarę szerzył (chrystianizował pogan).

Koronacja Bolesława Chrobrego, wizja z XVI w.
Koronacja Bolesława Chrobrego, wizja z Chronica Polonorum, Maciej Miechowita, 1519 r. (domena publiczna)

Po takich deklaracjach zaczynała się właściwa koronacja – książę był namaszczany przez biskupa świętymi olejami. Towarzyszyły temu modlitwy i błogosławieństwa. Władca przyjmował z rąk biskupa miecz koronacyjny – do obrony Kościoła i królestwa. Bolesław mógł także otrzymać włócznię św. Maurycego, kopię, którą podarował mu Otton III.

Po tym na głowę władcy nakładano koronę – stawał się królem i Bożym pomazańcem. Władcą, którego władza pochodzi wprost od Boga. Król zasiadał na tronie i rozpoczynała się uroczysta msza święta.

Całość wydarzenia zapewne kończyła niezwykle wystawna uczta, ale to już zdecydowanie świecka część tej uroczystości.

CIEKAWOSTKA: Włócznia św. Maurycego

Do dziś zachował się grot włóczni podarowanej przez Ottona III. Znajduje się on w skarbcu katedry wawelskiej, choć nie ma już w nim relikwii – gwoździa z Krzyża Pańskiego. Ta cenna pamiątka została wywieziona z Polski do Francji w XVII w. przez króla Jana Kazimierza, po jego abdykacji. Jej dalsze losy nie są znane. Być może została zniszczona w czasie rewolucji francuskiej lub też trafiła do skarbca katedry Notre Dame i znajduje się tam do dziś.

portret Bolesława Chrobrego, rysunek Jana Matejki
Bolesław Chrobry z włócznią św. Maurycego, rysunek Jana Matejki (domena publiczna)
kopia włóczni św. Maurycego przechowywana w skarbcu Katedry na Wawelu
Kopia włóczni św. Maurycego przechowywana w skarbcu Katedry na Wawelu (domena publiczna)

Czy wraz z Bolesławem została koronowana także jego czwarta żona, Oda? Nie wiadomo. Przede wszystkim nie jest znana data jej śmierci – być może w 1025 r. już nie żyła. A może towarzyszyła mężowi. Żadna kronika nie wspomina jej jako królowej, poza kroniką Jana Długosza, który jednak pisał swoje dzieło 400 lat po tych wydarzeniach.

Skutki koronacji

Koronacja Bolesława, choć z oczywistych względów wywołała wielkie oburzenie i niezadowolenie Niemców, została uznana na arenie międzynarodowej. Od strony politycznej, nie duchowej, była manifestacją woli niezależności i suwerenności młodego państwa polskiego. Skonsolidowała kraj, wzmocniła autorytet władcy. Miała też na celu podnieść księcia i jego kraj w hierarchii państw europejskich, zwłaszcza że sąsiednie Węgry były królestwem już od 1001 r. Od tej pory polski król znajdował się w hierarchii władców tuż za cesarzami, a nie wśród wielu pomniejszych książąt, którzy panowali w Europie. Choć tytuł króla nie oznaczał pełnej niezależności od cesarstwa niemieckiego.

Skutkiem koronacji było także wprowadzenie prawa dziedziczenia. Wcześniej, przynajmniej teoretycznie, panowała zasada, że każdy z męskich potomków władcy powinien dostawać część majątku, także ziem, po śmierci ojca. To oznaczało rozdrabnianie i osłabianie rządów. W chwili koronacji wprowadzano zasadę dziedziczenia – jeden władca (i jego potomkowie) przejmował wszystko. Jak wiemy z dalszej historii Polski, zasada ta nie ochroniła jednak Piastów przed walkami o tron, a później rozbiciem dzielnicowym.

CIEKAWOSTKA: Przeklęta korona?

Do czasów Kazimierza Wielkiego, ostatniego króla z dynastii Piastów, Polską władało kolejno kilkudziesięciu przedstawicieli tego rodu. W zdecydowanej większości byli to książęta. Tylko sześciu Piastów nosiło na głowie koronę: Bolesław Chrobry, Mieszko II, Bolesław II Śmiały, Przemysł II, Władysław I Łokietek i Kazimierz III Wielki. Bolesław Chrobry cieszył się koroną tylko kilka tygodni, po czym zmarł. Mieszko II nosił ją na głowie 6 lat, po czym musiał uciekać z Polski, podobnie Bolesław II Śmiały – władał 3 lata i także musiał zbiec z kraju.

Po 219 latach wakatu na królewskim tronie koronę założył Przemysł II i po 6 miesiącach został zamordowany. Władysław I Łokietek władał aż 13 lat i zmarł śmiercią naturalną. Najdłużej, 37 lat, rządził Polską Kazimierz III Wielki. Zmarł w wyniku ran odniesionych w wypadku (spadł z konia). Niestety nie zostawił legalnego męskiego potomka (choć miał cztery żony, pięć córek i kilkoro dzieci, także synów, z nieprawego łoża) i na nim wygasła linia Piastów zasiadających na królewskim tronie.

Śmierć króla

Bolesław cieszył się koroną tylko przez kilka tygodni. Zmarł 17 czerwca 1025 r. W chwil śmierci miał ok. 58 lat. W tych czasach był więc już w dość sędziwym wieku. Nie wiadomo jednak, czy zmarł nagle, czy chorował od dłuższego czasu. Być może dolegliwości odczuwał już przed koronacją i doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jego dni są policzone. A może jego śmierć to skutek klątwy Gaudentego? Czy może po prostu został otruty, jak wielu kolejnych piastowskich władców? Nie ma na to dowodów i jest to wątpliwe, choć tak właśnie często rozwiązywano problemy z władcami w średniowieczu.

Dla poddanych śmierć króla była prawdopodobnie dużym zaskoczeniem. Wielu z nich, a nie było wówczas prasy, radia, TV ani nawet internetu (tak, wiemy, dla niektórych to szok!), być może dowiedziało się o koronacji i śmierci Bolesława w tym samym momencie.

Dla niemieckich kronikarzy przyczyna śmierci króla była jednak oczywista – to kara Boża za sięgnięcie po koronę wbrew woli niemieckiego cesarza! Boska sprawiedliwość – i to wyjątkowo szybko wymierzona. Niemieccy kronikarze po prostu nie mogli wybaczyć Bolesławowi, że koronował się w chwili, gdy na cesarskim stolcu panował zamęt.

Bolesław został pochowany w katedrze poznańskiej, tuż obok swojego ojca Mieszka I. Pozostałości jego grobu zachowały się do dziś. Być może w Złotej Kaplicy w katedrze spoczywają także jego szczątki.

Druga koronacja

W 1025 r. nie tylko Bolesław został koronowany na króla Polski. W tym samym roku doszło również do drugiej koronacji. Tym razem koronę na głowę włożył Mieszko II, syn Bolesława, który współrządził z ojcem przez ostatnie lata jego życia i był przygotowywany do objęcia tronu. Koronował się po śmierci ojca, prawdopodobnie 25 grudnia 1025 r., w Boże Narodzenie. Uroczystościom zapewne przewodził ponownie arcybiskup Hipolit.

Także i tę koronację Niemcy uznali za akt samowoli, ale musieli ją zaakceptować.

Sam Mieszko II zapewne niezbyt by się ucieszył, gdyby w chwili koronacji wiedział, że już za kilka lat przestanie być królem, znowu stanie się zwykłym księciem, a Polska po raz pierwszy w swojej historii przestanie być królestwem. Ale to już zupełnie inna historia.

CIEKAWOSTKA: Trzecia koronacja

W 1025 r. doszło także do trzeciej koronacji. Wraz z Mieszkiem II na królową Polski została koronowana jego żona, niemiecka księżniczka Rycheza. Jeśli wraz z Chrobrym nie była koronowana Oda, a wszystko wskazuje na to, że nie, to Rycheza została pierwszą królową w historii Polski. I zdecydowanie niezbyt szczęśliwą dla naszego kraju – kilka lat po koronacji wywiozła z kraju piastowskie insygnia królewskie i oddała je niemieckiemu cesarzowi. Insygnia te już nigdy do Polski nie powróciły.

portret Mieszka II Lamberta, króla Polski, rysunek Jana Matejki
Koronowany Mieszko II Lambert… (rysunek Jana Matejki, domena publiczna)
Portret Rychezy Loratyńskiej, pierwszej królowej Polski, rysunek Jana Matejki
… i jego żona Rycheza Lotaryńska, prawdopodobnie pierwsza królowa Polski (rysunek Jana Matejki, domena publiczna)

KOMENTARZE

Dodaj komentarz