Zastanawiasz się, gdzie zjeść w Zamościu? Planujesz przyjazd do tego pięknego miasta, by poznać jego atrakcje, ale nie wiesz, czy wziąć ze sobą własne kanapki? Czy też może warto się wybrać do jakiejś knajpki? Martwisz się, czy będzie smacznie, a może będzie bardzo drogo? I co tam ciekawego w ogóle podają do jedzenia?
Zamość to miasto idealne, a przynajmniej takim miało być według życzenia jego założyciela, potężnego magnata Jana Zamoyskiego. I tak też zostało zaprojektowane przez włoskiego architekta, Bernarda Morando. Panowie postanowili wybudować od podstaw „perłę renesansu” i pod wieloma względami naprawdę to im się udało.
Dzisiaj Zamość jest jednym z najchętniej odwiedzanych przez turystów polskich miasteczek. Wiele osób przyjeżdża tu na cały weekend, by poznać miasto, jego zabytki i atrakcje. Poczuć jego urok. Wyjeżdżają zazwyczaj zadowoleni, choć w czasie jednego weekendu całego Zamościa z pewnością poznać się nie da.
Niemal wszystkie zamojskie atrakcje znajdują się na terenie niedużego Starego Miasta lub tuż poza jego murami. Na tym obszarze jest także wiele różnego rodzaju lokali gastronomicznych, które z przyjemnością ugoszczą wszystkich spragnionych strawy i napitku. Niezależnie od gustu i zasobności portfela.
Przybywając do miasta, warto pamiętać, że to właśnie w Zamościu (a nie w Szwecji) narodziła się tradycja „szwedzkiego stołu”. Choć wówczas, ponad 350 lat temu, w chwili tych narodzin, nie była to forma zapraszania gości, a raczej ich kulturalnego… wypraszania J. Kiedyś było tak: Nie ma dla Ciebie krzesła przy stole? No to może już sobie idź. Dzisiaj natomiast „szwedzki stół” uznawany jest za atrakcyjną formę przyjmowania gości.
Warto też pamiętać, że Zamość, od chwili swojego powstania pod koniec XVI w., był miastem otwartym, wielokulturowym i wielowyznaniowym. Tradycje kulinarne mieszały się więc tutaj od samego początku osadnictwa. I czuć to do dzisiaj. W lokalnych knajpkach serwowane są dania kuchni polskiej, dania regionalne pochodzące z Roztocza, ale także np. potrawy ormiańskie. Może trochę brakuje kuchni żydowskiej, a przecież przed II wojną światową Żydzi stanowili znaczny odsetek mieszkańców miasta.
Sercem Zamościa jest Rynek Wielki. To jedno z najbardziej malowniczych miejsc w całym mieście. Jego ozdobą jest ratusz z fantazyjnymi, wachlarzowymi schodami, jeden z symboli Zamościa. Wokół rynku jest także sporo restauracji i restauracyjnych ogródków. Cieszą się one dużym powodzeniem. Latem w czasie weekendów czasem tworzą się kolejki oczekujących na stolik. Ale knajpek nie brakuje na terenie całego Starego Miasta i wcale nie ustępują swoją kuchnią tym, które znajdują się tuż przy rynku.
Wybierając lokal, nie sugeruj się więc jego położeniem, zajrzyj tam, gdzie po prostu Ci się podoba, wejdź do miejsca, które jest w Twoim stylu. Pięknych zakamarków i różnorodnych, fajnych knajpek w Zamościu jest naprawdę pod dostatkiem.
Mapa Zamościa
Poniżej znajduje się mapa Zamościa z zaznaczonymi atrakcjami, opisanymi restauracjami i parkingami. Więcej o parkowaniu w Zamościu przeczytasz tutaj.
Gdzie zjeść w Zamościu?
Jaki jest więc Zamość od kuchni? Czy warto zasiąść w miejscowych restauracjach, czy może jednak lepiej wziąć ze sobą własne przekąski? Podczas wizyt w Zamościu zajrzeliśmy do kilku restauracji. Poniżej spisaliśmy nasze wrażenia z tych wizyt.
Restauracja Bohema
Adres: ul. Staszica 29 (Rynek Wielki)
www.bohemazamosc.pl
To niezwykle popularna restauracja w Zamościu, dobrze znana i bardzo często wymieniana w rankingach na najlepsze lokale gastronomiczne w mieście. A to oznacza, że czasami trzeba tu poczekać na wolny stolik lub warto wcześniej zrobić rezerwację.
W menu znajdują się dania kuchni regionalnej, dania z dziczyzny, jak również potrawy typowo polskie. Są też potrawy wegetariańskie, desery, drinki i lokalne piwo. Warto więc tutaj zajrzeć, by przekonać się, czy dobre opinie o tutejszej kuchni są rzeczywiście zasłużone.
My mieliśmy okazję zjeść:
- żurek roztoczański, czyli lokalną wersję żurku, mającą oprócz zwyczajowych składników (jajko, biała kiełbasa) także dodatkową wkładkę w postaci białego sera
- coś lokalnego, z sekcji „Dzikie Roztocze”: boczek z dzika w glazurze, podawany z musem jabłkowo-chrzanowym, sałatką z piklami i pieczywem
- polędwiczki wieprzowe w grzybowym pudrze owinięte boczkiem, serwowane z bukietem warzyw, ziemniakami gratin i sosem pieczeniowo-musztardowym.
Żurek był bardzo smaczny, biały ser był w nim może nieco zaskakujący, ale dobrze i interesująco komponował się z całością.
Boczek z dzika smakował naprawdę wybornie, mięso było miękkie, soczyste, o ciekawym smaku. Glazura doskonale się z nim komponowała, mus i dodatki świetnie uzupełniały potrawę. Danie warte polecenia dla mięsożerców lubiących lekki posmak dziczyzny.
Polędwiczki wieprzowe były po prostu przepyszne, miękkie, zrobione w punkt, tak jak powinno się to robić, nieprzesuszone czy twarde, bardzo ładnie podane, sos idealnie dodawał głębi całej potrawie. Tutejsza kuchnia bardzo nam smakuje.
Lokal znajduje się w zabytkowej kamienicy przy Rynku Wielkim. Ma też piwnicę. Na zdjęciach podziemia wyglądają bardzo fajnie, ale niestety nie możemy o nich nic powiedzieć, gdyż nigdy nie mieliśmy okazji tam zajrzeć. Zawsze nasze wizyty kończyły się restauracyjnym ogródku, takie są uroki lata. Może więc następnym razem.
Restauracja Piwnica pod św. Kazimierzem
Adres: Rynek Wielki 6/8
www.facebook.com/piwnicapodswkazimierzem
Wieczorem, po przyjeździe do Zamościa wpadliśmy tutaj tylko na chwilę, niezobowiązująco, żeby jedynie „zamoczyć dzioba” w płynie, którego ustawa o wychowaniu w trzeźwości nie pozwala zbyt szeroko w internecie omawiać. Nie napiszemy więc, jakie były to napoje, zdecydowanie nie zachęcamy też do ich kosztowania, ale możemy powiedzieć, że nam smakowały. Jeden był ze słomką, drugi bez, ale miał piankę na górze.
Siedząc, sącząc i patrząc na Rynek Wielki, wpadliśmy na pomysł, by do tego sączenia coś domówić. Coś drobnego. Wybór padł na podpłomyk z czarnuszką i oliwą czosnkową i był to strzał w dziesiątkę. Wypiek bardzo prosty, wręcz podstawowy, a okazał się wyjątkowo smaczny i doskonale pasujący do sączonych napojów. Idealnie zrobiony, idealnie dosolony, a czarnuszka dodała mu fajnego smaku. Zdecydowanie polecamy.
Rozochoceni wyśmienitym smakiem prostego podpłomyka, w czasie kolejnego pobytu w Zamościu postanowiliśmy wrócić do Piwnicy pod św. Kazimierzem i zamówić coś większego do zjedzenia. W oczekiwaniu na potrawy poprosiliśmy o dwa bezalkoholowe „sączydełka”. Sączydełka – czyli siedzisz, sączysz i beztrosko gapisz się na świat przed Tobą. Sączydełka nazywały się Flowers i były przyjemnie orzeźwiające w czasie gorącego dnia.
Przyszedł jednak czas na konkrety i na stół wjechała dziadówka. Nasze oczekiwania wobec zamówionych potraw były dość wysokie i po raz kolejny się nie zawiedliśmy. Zupa, której nazwa wskazuje na prosty skład, zapewne niegdyś była przygotowywana z resztek lub/i tanich składników, które były pod ręką. Jednak ta dziadówka przyjemnie zaskoczyła. Wbrew nazwie była bardzo smaczna, trąciła nieco kapuśniakiem, bogatym rosołem na kurze, była słodkawa i treściwa, gdyż znalazły się w niej także ziemniaki i drobne rwane kluseczki oraz trochę boczku. Wypas.
Przyszedł czas na dania główne. Filet z kaczki sous-vide oraz ragout z dzika. Dzięki metodzie sous-vide (dłuższe gotowanie w próżniowym opakowaniu w niższej temperaturze) kaczka była zrobiona w punkt i naprawdę wyśmienita. Miękka, soczysta, odpowiednio różowa, ale nie surowa. Do tego delikatnie grillowane, przyjemnie miękkie i lekko chrupiące zarazem (a nie rozmemłane) sezonowe, kolorowe warzywa, purée ziemniaczane i przepyszny sos wiśniowy na bazie czerwonego wina. Wszystko pięknie wyglądało i smakowało wyśmienicie.
Ragout z dzika… wyglądało ładnie, ale hmmm… jeśli możemy nieco powybrzydzać… może mięso powinno być ciut dłużej duszone, by było nieco bardziej miękkie. I może troszkę wyraziściej doprawione, by można było w nim poczuć coś zaskakującego. W innej restauracji tak przygotowana i podana potrawa byłaby zapewne wysoko oceniona, ale tutaj się już nieco rozbestwiliśmy i oczekujemy drobnych kulinarnych rozkoszy. Tymczasem ragout było po prostu bardzo smaczne i dobrze podane.
Każdą z potraw możemy jednak śmiało polecić.
Restauracja Skarbiec Wina
Adres: ul Staszica 27 (Rynek Wielki)
www.skarbiecwina.pl
Kolejna z restauracji położonych bezpośrednio przy zamojskim Rynku Wielkim, z własnym ogródkiem. Lokal znany i ceniony, posiadający, zgodnie z nazwą, rozbudowaną kartę win, więc miłośnicy tego trunku powinni zajrzeć właśnie tutaj.
My przyszliśmy tu późnym wieczorem na szybką i drobną przekąskę z czymś ciekawym do popicia. Wybór padł na krewetki na maśle z mango i migdałami.
Krewetki były zrobione w punkt, tak jak należy (nie stały się zbyt gumowate i twarde), sos na bazie masła oraz mango stanowił ciekawe przełamanie owoców morza. Bardzo smaczne danie, którym można było się delektować, rozpoznając poszczególne smaki.
Vaflove – Lody rzemieślnicze produkcji własnej
adres: Plac Stefanidesa 6
www.facebook.com/vaflovezamosc
Lody o zbyt udziwnionych smakach nie należą do naszych ulubionych. Są popularne, modne, ale czasami sztuczne. Tutaj nietypowych smaków nie brakowało, ale niezwykle miła sprzedawczyni była tak przekonująca, że zdecydowaliśmy się poeksperymentować. I naprawdę było warto. Lody były wyśmienite. Być może to kwestia tego, że jest to produkcja własna, a nie przemysłowa i smaku w lodach jest naprawdę wiele. Są wyraziste, smaczne, nieprzesłodzone, różnorodne. Z czystym sumieniem zachęcamy więc także Ciebie do eksperymentowania i poszukania czegoś dla siebie. Smaki w lodziarni często się zmieniają.
Karczma Zamojszczyzna w Sitańcu
Adres: Sitaniec Wolica 217
GPS: 50°46’48.1″N 23°13’05.3″E (parking)
www.karczmazamojszczyzna.pl
Karczma znajduje się 8 km od centrum Zamościa, tuż przy drodze prowadzącej do Lublina (i dalej, w kierunku Warszawy. UWAGA! Jadąc od strony Zamościa, nie można do karczmy skręcić bezpośrednio w lewo, trzeba pojechać dalej i zawrócić). Mogłoby to być więc dobre miejsce, by np. zjeść obiad w czasie powrotu z Zamościa.
Z zewnątrz budynek karczmy jest zachęcający. Cały kompleks jest malowniczy, przyjemny. Sugeruje, że można się tu spodziewać dobrego, obfitego jadła, trochę w staropolskim i regionalnym zarazem stylu. Przynajmniej my odnieśliśmy takie wrażenie.
Menu rzeczywiście jest polskie, na przystawkę można zamówić tatary i pasztet, zupy są w stylu domowym (rosół, flaki, żurek, gulaszowa), dania obiadowe mięsne (m.in. schabowy, zraz wołowy, pierś kurczaka, noga kaczki), ryby i potrawa wegetariańska.
My zamówiliśmy: tatar ze śledzia z marynatami, placek po zbójnicku, żeberka barbecue.
Tatar ze śledzia z marynatami był smaczny. Typowa co do wielkości porcja, przyjemnie podana, dobry smak samego śledzia i dodatków do niego. Całość jadło się bardzo przyjemnie.
Placek po zbójnicku był poprawny, typowy, jednak bez żadnych fajerwerków. Potrawa była dość smaczna, ale jednocześnie strasznie zwyczajna, przeciętna. Placek ani niczym się nie wyróżniał, ani nie wyglądał jakoś szczególnie zachęcająco. Dodatki do niego też, delikatnie mówiąc, nie zniewalały.
Żeberka barbecue były naszym największym rozczarowaniem, głównie ze względu na ich wielkość. Była to wyjątkowo skromna porcja, a po wyjęciu kości pozostałością długo ucztować się nie dało. W czasach, gdy w innych restauracjach podawane żeberka często sięgają po horyzont, tutaj trafiła się nam wersja minimalistyczna. Być może solidniejsza porcja frytek miała to zrekompensować, ale nie o to w tej potrawie przecież chodzi. Mięso samo w sobie było dość smaczne, sos barbecue też. Ale potrawa jako całość była po prostu jadalna, zwykła, nic więcej. Szkoda.
Werdykt: czy trzeba zabierać własne kanapki do Zamościa?
To zależy oczywiście od budżetu, którym dysponujesz, i diety, jeśli jakąś stosujesz. Naszym zdaniem Zamość jest bardzo fajnym miejscem, żeby coś zjeść na miejscu. Wybór potraw w knajpkach jest dość duży i zróżnicowany. Wśród dań głównych królują mięsa w najróżniejszej postaci, ale coś dla siebie znajdą też miłośnicy ryb (pstrąg roztoczański), jak również wegetarianie (choć oferta dla nich jest dość uboga). Można też skosztować dobrych lodów, deserów i wypić równie dobrą kawę czy herbatę.
Naszym zdaniem nie ma więc potrzeby zabierania własnych kanapek do Zamościa. Można znaleźć coś dla siebie i usiąść w wybranej knajpce. Tym bardziej, że ceny są zróżnicowane, a w lokalach, które odwiedziliśmy, można je uznać za dość przystępne. Oczywiście rachunek końcowy zależy od wybranego dania, liczby zamówionych potraw i tego, co dodatkowo zamówisz do picia.
Gdzie jeszcze nie byliśmy, ale przy najbliższej okazji planujemy się wybrać
Jest kilka lokali w Zamościu, które przy okazji naszych wizyt w mieście wpadły nam w oko, ale jeszcze nie mieliśmy okazji do nich zajrzeć. Zawsze znajdzie się jakaś wymówka, nieprawdaż? Dwa miejsca szczególnie nas zachęcają:
Restauracja Muzealna Piwnice Ormiańskie
Adres: ul. Ormiańska 30 (Rynek Wielki)
www.ormianskiepiwnice.pl
Ormianie byli związani z Zamościem niemal od samego początku istnienia miasta. Byli społecznością znaczącą i bardzo zamożną, co wiązało się z handlem, który prowadzili ze Wschodem. Dzisiaj najpiękniejsze kamienice na zamojskim rynku to właśnie kamienice ormiańskie.
Funkcjonuje w nich nie tylko Muzeum Zamojskie (warto zobaczyć), ale także Restauracja Muzealna Piwnice Ormiańskie. Sprawdziliśmy w internecie ich menu, serwują sporo różnych dań kuchni ormiańskiej oraz potrawy regionalne (ciekawie zapowiada się zupa pokrzywowa) i dania kuchni polskiej, więc to dobry powód, by tu zajrzeć i skosztować nieco egzotycznych smaków. Restauracja pojawia się też w rankingach najlepszych lokali w Zamościu, tym bardziej więc warto tu przyjść i osobiście to zweryfikować.
Bar Asia
Adres: ul. Staszica 6
To absolutny, absolutny wstyd, że tu nie byliśmy, tym bardziej że mieszkaliśmy tuż obok, a pani wynajmująca nam apartament bar ten gorąco polecała. Jedynym naszym wytłumaczeniem jest fakt, że bar Asia jest dość wcześnie zamykany (o 16:00–17:00, w zależności od dnia), więc jest to miejsce dobre na śniadanie lub typowy obiad o normalnej godzinie. A jak ktoś biega intensywnie po mieście, usiłując zgłębić jego atrakcje, to niekoniecznie ma czas na obiad o normalnej porze. Niestety.
Bar Asia jest typowym barem, nie wykwintną restauracją, choć lokal na pierwszy rzut oka wyglądał przyjemnie. Można w nim kupić śniadania i klasyczne dania obiadowe (zupy, drugie dania i dodatki), są też dania dla wegetarian.
Oprócz Restauracji Muzealnej Piwnice Ormiańskie i baru Asia kusi nas jeszcze kilka innych lokali. Mają dobre opinie, wyglądają przyjemnie, mamy więc nadzieję, że przy okazji kolejnego pobytu w Zamościu do któregoś z nich także uda nam się zajrzeć.
Krowa na Miedzy
adres: Rynek Wielki 3
www.krowanamiedzy.pl
Ogólnopolski szał na burgery chyba już trochę minął, może nadszedł więc czas, by na rynku pozostały przede wszystkim te lokale, które burgery potrafią dobrze przyrządzić lub które robią to z jakimś pomysłem. Wbrew pozorom burger to nie tylko kotlet w bułce, choć część miejsc podaje właśnie coś takiego.
Krowa na Miedzy ma w menu spory wybór burgerów i trochę innych mięs (kuchnia amerykańska), co może być opcją dla tych, którym burgery już się przejadły. Lokal jest znany w Zamościu i ma dobre opinie, warto więc tu chyba zajrzeć, żeby osobiście przekonać się, czy dobre oceny są zasłużone, czy może jednak to nie Twój klimat. Nas kusi.
Restauracja Luneta
adres: Łukasińskiego 2e
www.restauracjaluneta.pl
Restauracja Luneta znajduje się już poza murami Starego Miasta, choć stwierdzenie to może być nieco kontrowersyjne, gdyż tak naprawdę stoi w miejscu dawnych, wysuniętych przed mury dodatkowych umocnień. Pisząc wprost, stoi na dawnej lunecie (to rodzaj fortyfikacji) i stąd jej nazwa. Tuż obok jest największy, bezpłatny parking w Zamościu, więc być może do Lunety warto zajrzeć przed wyjazdem z miasta. Tym bardziej że podobno wielu mieszkańców Zamościa uważa tę restaurację za najlepszą w mieście.
Menu Lunety dla nas wygląda zachęcająco. Jest trochę kuchni polskiej (także lokalnej) i obcej. Kilka zup (w tym forszmak i krem brokułowy), makarony, różnorodne mięsne i rybne dania główne, także dość spory, jak na Zamość, wybór potraw dla wegetarian. Zdjęcia dań zachęcają (choć one zazwyczaj zachęcają, a potem bywa różnie), wnętrze (znowu: na zdjęciach) jest przyjemne. Naszym zdaniem warto tu zajrzeć i osobiście zweryfikować opinie innych gości. My jesteśmy ciekawi serwowanej tu kuchni.
Mazagran
Adres: ul. Pereca 16
mazagran.pl
Mazagran to kawiarnia. Znajduje się tuż przy synagodze. Miejsce wydaje się o tyle ciekawe, że można tu zamówić świeżo paloną kawę, wiele rodzajów herbat liściastych, chałwę, ciasta, lody lub Krówki Zamojskie. Jest też sklepik, w którym wszystko to, co smakowało, można kupić i wziąć ze sobą. Wygląda na to, że Mazagran może przyciągać miłośników aromatycznych naparów przygotowanych nieco lepiej, staranniej niż w typowej kawiarni. Wizyta w tym lokalu może więc być interesująca.
Wszelkie zamieszczone powyżej opinie na temat restauracji, serwowanych przez nie potraw i jakości obsługi są naszymi prywatnymi poglądami. Nie umawiamy się z restauratorami, nie anonsujemy naszego przybycia, wchodzimy z ulicy, nie informujemy, że prowadzimy bloga. Jesteśmy anonimowi i traktowani tak, jak każdy inny klient.
Zapoznając się z naszymi opiniami, prosimy, weź pod uwagę, że jakość potraw i obsługi zależy od bardzo wielu czynników i nie zawsze musi być tak dobrze lub tak źle, jak to opisujemy. Ponadto (i na szczęście!) każdy ma swój własny gust, smak, przyzwyczajenia kulinarne.
Nasze zdjęcia nie przedstawiają wyreżyserowanych i poukładanych ładnie potraw. Fotografujemy to, co dostaliśmy na talerzu, tak jak to otrzymaliśmy. Prawdopodobnie Twoje zamówienie będzie wyglądało tak samo.
Lista prezentowanych przez nas lokali nie ma formy rankingu, nie są one opisane od najlepszego do najgorszego lub odwrotnie. Są to miejsca, które odwiedziliśmy w czasie naszych wizyt w mieście.
Smacznego!